sobota, 6 grudnia 2014

Historia 2




Człowiek to aktor, niewiel­ka tajemnica,
mi­mo że każdy wie, nie każdy widzi.



 Chłopak o słonecznych włosach opuścił pociąg, a ja zostałam znów sama... Jeśli mam być szczera to nawet trochę poprawił mi humor, mimo tego, że nie był z moich sfer ... Ehhh -westchnęłam i zaczęłam ponownie spoglądać przez okno... zostało jeszcze pół godziny do Konohy. Zanudzę się na śmierć.- Rozejrzałam się dookoła i dopiero teraz dostrzegłam, że jestem w przedziale sama... sama jak palec. Ponownie nikt się mną nie interesował nie spoglądał, nawet kontem oka. Może chociaż ktoś o mnie myśli... może być nawet ten dziwny, nierozgarnięty chłopak. Byle by tylko ktoś zwracał na mnie swoją uwagę. Ja nie mogę być sama ... to źle się skończy.

☻☺☻

Usłyszałam głośne zatrzymanie się pociągu i otworzyłam swoje liliowe oczy. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam jakąś dziwną stacje. Niby nie różniła się niczym od poprzedniej, ale dookoła wszystko było inne... Spojrzałam na znacznik. "Konoha wita" i już wiedziałam, że to miejsce to mój tymczasowy zakład karny... Wstałam, sięgnęłam po swój bagaż i skierowałam się do wyjścia. Kontem oka popatrzyłam jeszcze na miejsce gdzie siedział tajemniczy blondyn i przewróciłam oczami. Zeszłam po schodkach i teraz stałam na dziwnym betonowym podłożu. Podeszłam kilka kroków w przód i usłyszałam czyjś głos.
   - Hinata-sama! - Odwróciłam się i zobaczyłam wysokiego chłopaka o długich brązowych włosach na końcu związanych gumką, oczy miał takie same jak ja, więc od razu zorientowałam się, że to członek mojej rodziny. Uśmiechnęłam się lekko i podałam chłopakowi dłoń, którą on uścisnął. - Bardzo miło mi Cię poznać panienko jestem Neji. - Ukłonił się lekko, a ja lekko się zarumieniłam. Jest taki kulturalny... -Pomyślałam.
   - Hinata, ale to już wiesz. Mi również miło cię poznać. - Uśmiechnęłam się słodko, a on odwzajemnił gest.
   - Zapewne panienka jest zmęczona tą długą podróżą... oczywiście uwzględniając powód wizyty w takim miejscu.
   - Naprawdę to nic takiego. - Zarumieniłam się ponownie, i splotłam palce na wysokości brzucha.
   -  Zechciała byś udać się do naszej skromnej rezydencji? - Zapytał i wskazał palcem na wyjście z peronu.
   - Tak, nie chcę nic przedłużać. - Już chciałam wziąć swój bagaż gdy nagle chłopak mnie powstrzymał.
   - Pozwoli panienka, że ja się tym zajmę. - Chwycił moją walizkę w prawą dłoń, a drugą wskazał mi abym za nim szła. Kiwnęłam lekko głową.

☻☺☻

 Znaleźliśmy się poza gmachem stacji. Rozejrzałam się, wszystko było takie inne. Takie jakby to nazwać... stare, ale jednocześnie zwracające uwagę i cieszące moje wyrafinowane oko... Tyle kolorów. Nawet Tokijskie telebimy, nie robiły na mnie takiego wrażenia. - Pomyślałam i chyba dostałam oczopląsu. Szłam dalej za chłopakiem. Ulice nie były takie jak w Tokio, w żadnym wypadku nawet nie przypominały ulic jakiegokolwiek z miast. To była typowa wioska z piaskowymi ulicami i chodnikami z desek. Czytałam o takich wsiach w książkach od Historii... nawet nie spodziewałam się, że do dzisiaj coś takiego istnieje. Najwidoczniej jeszcze nie jedno mnie może zadziwić, no kto by pomyślał. Mieszkając tu może być nawet zabawnie.  Zdziwił mnie także brak jakichkolwiek pojazdów... zobaczyłam tylko parę rowerów. Wzięłam głęboki oddech, nawet powietrze było inne... takie orzeźwiające i czyste, jak w górach. Do moich uszu doszedł dziecięcy śmiech, i już po tym przede mną znalazły się bawiące dzieci. Uśmiechnęłam się szeroko i dziwnym trafem przez moją głowę przeszła myśl, myśl, której nigdy w życiu bym się nie spodziewała... "Żałuję, że nie wychowałam się w normalnej przeciętnej rodzinie." Szybko skarciłam się za to i potrząsnęłam głową. Nagle usłyszałam dziwną "Orientalną" muzykę.
   - Wszystko tu jest takie inne od tego co znam. - Powiedziałam nie zdając sobie z tego sprawy.
   - Konoha to mała i stara wioska, która trzyma się swoich tak samo starych tradycji. Nic więc dziwnego, że czujesz się tu dziwnie. Ja w odwrotnej sytuacji nie umiałbym się odnaleźć w Tokio, które jest prawie sto razy większe od Konohy, ale mogę Ci obiecać droga kuzynko, że szybko się tu zadomowisz... Jest to tak przyjazna miejscowość, że każdy prędzej czy później poczuje się tu jak w domu... Wiem to ze swojego przykładu. - Chłopak mówił, a ja łapałam i chłonęłam każde jego słowo... Chyba to powietrze mi zaszkodziło... Działa na mnie jak narkotyk.

  - Ja też mam problemy z odnalezieniem się w Tokio... swoja droga nie spędziłam tam zbyt wiele czasu...- Wsłuchałam się w uliczny ruch i jednocześnie żyjącą własnym niczym nie zakłóconym rytmem przyrodę. Mogło by się wydawać, że ludzie żyją tu z nimi w symbiozie. Oni nie zabierają im mieszkań i nie zanieczyszczają środowiska, a zwierzęta koją ich swoimi pięknymi głosikami i różnymi ciekawymi odgłosami. Chłopak zatrzymał się, a ja zaraz zrobiłam to samo.
   - Jesteśmy na miejscu. - Podniosłam wzrok i zobaczyłam piękną, wielką, ale ze cztery razy mniejszą od mojej, posiadłość w staro Japońskim stylu. Zabrakło mi powietrza, była naprawdę piękna. Liczyła tylko dwa piętra, ale to nie przeszkadzało w tym, że była najpiękniejsza w całej okolicy. Weszliśmy przez bramę i oczom ukazał mi się wielki ogród z przepiękną zielona trawą, mnóstwem przeróżnych drzew i małym jeziorkiem, w którym pływały ryby i różne ptactwo wodne. Odwróciłam wzrok w stronę domu. Z bliska wydawał się jeszcze piękniejszy. Drewniana weranda dookoła domu idealnie współgrała z otaczającym ją ogrodem... Widać, że ktoś kto to urządzał miał niesamowity smak i wyczucie... - Pomyślałam i ponownie zaczęłam się rozglądać. Podeszłam do werandy i pomalutku na nią weszłam. Neji otworzył przede mną drzwi, a ja weszłam do środka. Teraz to kompletnie mnie zamurowało.
   - To chyba jakiś chory żart - Powiedziałam głośno na ten widok.
   - Czy coś jest nie tak? - Zapytał zdziwiony. Rozejrzałam się szybko jak obłąkana we wszystkich możliwych kierunkach. Wszystko wyglądało normalnie... to znaczy... nie normalnie jak na taką dziurę o nazwie "Konoha" Było tak... tak nowocześnie... nie to co na zewnątrz. To jak dwa różne światy. (Czuła się jakby weszła do Narnii xD Dop.Autorki) - Jeśli chce się panienka odświeżyć to zaprowadzę do pokoju. - Powiedział spokojnie, a ja nadal oszołomiona pokiwałam tylko głową i ruszyłam za nim. Weszliśmy po kręconych schodach na drugie piętro, a później prosto korytarzem i w lewo. Otworzyłam drzwi i po raz kolejny mnie zamurowało.
Było tam tak... tak inaczej, było tam bardzo elegancko. W Tokio miałam pokój w najróżniejszych odcieniach żółci, dlatego wielkim zaskoczeniem był dla mnie delikatny ciemny fiolet.
   - To ja teraz panienkę zostawiam. - Wszedł do pokoju postawił moją walizkę na podłodze i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Stanęłam na środku pokoju i nie mogłam się napatrzeć. Po lewej stronie zobaczyłam drzwi, szybko tam podeszłam i je otworzyłam. Moim oczom ukazała się naprawdę piękna kamienna łazienka.
Była tam wanna, prysznic, długa kamienna półko-szafka, a na niej umywalka i zaraz obok  ubikacja, niby normalnie a jednak dla mnie coś innego. Chciałam jak najszybciej skorzystać z prysznica. Byłam naprawdę wykończona tą marną podróżą. Wbiegłam do pokoju wyciągnęłam z walizki nowe ubranie, ręcznik, szczotkę i kosmetyki. Ponownie weszłam do łazienki, postawiłam wszystko na umywalce, rozebrałam się z resztek nieprzyjemnej podróży, odkręciłam wodę i śmiało weszłam pod przyjemny ciepły strumień.


------------------------------------------------------------------------

No i jest drugi rozdział =^.^=   Mam nadzieję, że się podobał. WESOŁEGO MIKOŁAJA !! Następny rozdział za tydzień :*

5 komentarzy:

  1. Zobaczyłam, przeczytałam, masz ładny styl pisania, podoba mi się pomysł na 'inną' Hinatę, jak na razie jest fajnie, zobaczymy co będzie dalej :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, kiedy wstawisz nexta? Jeśli mogłabyś to ustal termin wstawienia :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piątek 20:49, a rozdziału nie ma :(

    OdpowiedzUsuń