czwartek, 5 lutego 2015

Historia 6



Gdy gąsienica Opuści już swój kokon
Będzie motylem



  Otworzyłam drzwi, a za nimi zobaczyłam nie kogo innego jak tą natrętną kobietę...
  - Czego pani ode mnie chce? Już powiedziałam, że nie chcę widzieć pani na oczy. - Odpowiedziałam niby spokojnie, ale z lekką nutą złości. Popatrzyłam jej prosto w oczy z wyższością, ale ona nawet nie drgnęła.
   - Posłuchaj mnie Hinata... - Powiedziała spokojnie, po czym lekko się uśmiechnęła. - Nie chcę robić ci na złość. Chcę Ci po prostu pomóc. Jesteś bardzo zamkniętą w sobie osobą.
   - To nie prawda! - Krzyknęłam. - Pani nic o mnie nie...
   - Nie wiem? Wiem bardzo dużo. - Zabrała głos. - O tuż moja droga panno, mylisz się myśląc, że nic o tobie nie wiem. Dostałam bardzo dużo informacji na twój temat. - Popatrzyłam na nią z kpiną i parsknęłam śmiechem.
   - Tak... oczywiście wie pani pewnie więcej o mnie niż ja sama...
   - Bardzo możliwe. - Odpowiedziała luźno i weszła do mojego pokoju. Zdziwiłam się jej odpowiedzią tak bardzo, że nawet nie zdążyłam zaprzeczyć, a już ponownie zabrała głos. - Zrozum ja nie działam na niekorzyść. Może dzięki mnie uda ci się osiągnąć spokój, którego szukasz. - Wszystko mi się pogmatwało. Nie rozumiałam o co jej chodzi. Najpierw mówi, że leczy jakieś tam lęki, później, że jestem zamknięta w sobie, a następnie, że chce bym odzyskała jakiś spokój... Co jest grane?Kim ona do cholery jest, i czego ode mnie chce? Prawdę mówiąc to byłam skłonna do tego, by przystać na jej propozycje. Nie wiem dlaczego, ale tym co wtedy zrobiła wzbudziła moje zaufanie. Co wyszło na dobre... Popatrzyłam na jej czerwone oczy, były takie spokojne i w nich mogłam wyczytać, że jest przyjaźnie nastawiona, a ja tam na dole odwaliłam taką scenę. Ale byłam głupia...
   - Jak pani niby chce to zrobić? - Zadałam pytanie prosto z mostu.
   - Chcę zrobić z ciebie normalną dziewczynę.
   - Słucham? Czy teraz nie jestem normalna? Chyba pani kpi, jak pani może się w ogóle tak do mnie odnosić to jest nie...
   - No właśnie o to chodzi. Masz jakiś dziwny kompleks wyższości... Jesteś … jakby to nazwać … 
   - Dosyć! Przyszła mi pani pomóc czy mnie obrażać? - Powiedziałam surowo.
   - Jesteś Narcyzem ! - Krzyknęła uradowana z siebie. - Już wiem, mam pomysł. - Nic nie rozumiałam, kim jest Narcyz? I jaki miała pomysł? Postanowiłam tylko jej słuchać i jak na razie nie zadawać pytań. Uśmiechnęła się do mnie ponownie i zaczęła grzebać w swojej torebce. Po minucie wyjęła z niej jakąś kartkę. Byłam przygotowana na to, że to kolejna dziwna ulotka o leczeniu, ale jednak nie. Popatrzyła na tę kartkę i spojrzała na mnie. - Posłuchaj. Zadam ci teraz parę pytań. Tylko masz na nie odpowiedzieć szczerze, bo kłamanie nic tu nie pomoże. - Pokiwałam potwierdzająco głową i usiadłam na swoim łóżku czekając na te pytania, które chciała zadać. Denerwowałam się trochę, ale jednak moja ciekawość przejęła nade mną kontrole. - Czy uważasz, że zasługujesz na specjalne traktowanie? 
   - Słucham? Co to za głupie pytanie...?
   - Odpowiedz.
   - Oczywiście, że zasługuje na specjalne traktowanie. Jestem wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju, dlatego każdy powinien mnie szanować i postrzegać jako kogoś lepszego.
   - No dobrze... Kolejne pytanie. Czy uważasz, że jest naprawdę niewiele osób zasługujących na twoją uwagę i poświęcenie im czasu? -Westchnęłam ciężko i bez większego zamyślenia odpowiedziałam to co naprawdę myślałam.
   - Tak. Jedynie ludzie, którzy są warci mojego czasu będą go dostawać. - Kobieta lekko się do siebie uśmiechnęła i ponownie popatrzyła na kartkę.
   - Czy uważasz za ważne spędzanie czasu z ludźmi wyjątkowymi lub wpływowymi?
   - Raczej tak, jeśli chodzi na przykład o moją rodzinę, uważam, że bardzo ważne jest spędzanie z nimi czasu. Czy to już wszystkie pytania?
   - Tak to było ostatnie. Odpowiedziałaś pozytywnie na każde pytanie, więc moja diagnoza się potwierdziła. Od twoich rodziców słyszałam, że rzadko bywałaś w domu przez ostatnie lata, więc to dlatego ten czas spędzony z nimi jest dla ciebie takie ważny? - Zapytała mnie, a je nie umiałam jej odpowiedzieć, albo może nie chciałam. Przez długi czas po wyjeździe do szkoły z internatem czułam się samotna i przygnębiona. Uważałam za niesprawiedliwe to, że Hanabi mogła zostać z rodzicami, a ja nie. Czy to właśnie dlatego czas spędzany w domu jest dla mnie taki cenny? Pytałam się siebie, ale i tak nie do końca wiedziałam czy powinnam się aż tak przed nią otwierać. W sumie i tak podobno wiedziała o mnie wszystko. Po dość długim namyśle, postanowiłam odpowiedzieć na jej pytanie.
   - Bardzo możliwe. - Powiedziałam spoglądając w podłogę. - Tylko nie rozumiem po co chce to pani wiedzieć...
   - Ehhhh - Westchnęła. - i znowu od początku. - Powiedziała spokojnie i podeszła do mnie bliżej. - Popatrz na mnie Hinata. - Niechętnie podniosłam wzrok. - Jesteś smutna prawda? - Pokiwałam potwierdzająco głową. - Po części jestem tu, by pomóc Ci pozbyć się tego smutku. To "leczenie" polega głównie na rozmowie, więc chciałabym byś się przede mną otworzyła. - Ukucnęła przy mnie i kontynuowała. -  Jeśli tego nie zrobisz daleko nie zajdziemy. Nie chcę Cię naciskać, ale mam nadzieję, że pozwolisz mi sobie pomóc i będziesz chciała - może powoli, ale jednak. - współpracować. - Wstała i powoli zaczęła kierować się do wyjścia. Nie umiałam odpowiedzieć na to co powiedziała czułam się sparaliżowana. Cały ten czas uważałam to wszystko co mi mówili za jeden wielki śmieszny żart, a tu jednak mogło się okazać, że to wszystko to prawda i naprawdę mam problem. Kobieta stanęła przed drzwiami i nie odwracając się zaczęła mówić. - Przyjdę tu jutro i mam nadzieję, że będziesz chciała mnie wysłuchać, ale jak na razie zostawiam Cię w spokoju Hinata. Do zobaczenia. - Wyszła z mojego pokoju zamykając za sobą drzwi. Poczułam nagle wielką ulgę i bezwładnie opadłam plecami na łóżko. Zamknęłam oczy i odpłynęłam. 


Stoję samotnie nad wielkim jeziorem. Wiatr powiewa moimi długimi granatowymi włosami. Stoję nad brzegiem i swoimi wielkimi białymi oczami przypominającymi księżyc wpatruję się ślepo w wodną toń. Kucam. Wyciągam przed twarz swą dłoń. Ślepo wbijam  w nią swój wzrok. Kim jestem? Czym jestem? Kim lub czym chcę być? To pytanie dręczy mnie od zawsze... Mój wzrok ponownie teraz zwrócony ku wodzie. Niespodziewanie z głębin wylania się tajemnicza postać bez rysów twarzy, można było tylko zobaczyć jej wielkie zrozpaczone białe ślepia, które wlepiała we mnie jakbym to ja była obca. Postać łapie mnie za nadgarstek i gwałtownie wciąga do wody, z przerażenia zamykam oczy, by po chwili je otworzyć i zobaczyć, że znajduję się na samym środku wodnego zbiornika. Chcę dostać się na brzeg, ale nie umiem pływać. Zdesperowana próbuję, ale zapadam się pod wodę coraz bardziej. Nagle coś łapię mnie za nogę i ciągnie w czarną przerażającą otchłań. Pod wodą otwieram oczy i w oddali dostrzegam jasny punkt, światło przybliża się do mnie, wiruje wokół mnie, jakby chciało mi coś przekazać. Kończy mi się powietrze i tracę przytomność.


Obudziłam się sparaliżowana. Znowu ten sen... co on może znaczyć? Tylko, że ... dzisiaj było coś więcej. Jestem przekonana, że poprzednio nie widziałam oczu postaci i odpadłam wcześniej... zanim to światło do mnie podpłynęło. Coś tu jest nie tak. Odwróciłam się na drugi bok i ponownie zasnęłam.
    Delikatnie rozchyliłam swoje powieki ukazując światu swe piękne biało-liliowe oczy. Przeciągnęłam się lekko ziewając i po chwili wstałam z łóżka. Spojrzałam na zegarek. 6:00. 
   - Dziś wstałam wcześniej niż wczoraj... - Westchnęłam i poszłam w stronę łazienki. - Nie pamiętam kiedy zdążyłam się przebrać, ale skoro mi się udało to nie jest ze mną jeszcze tak źle... - Zaśmiałam się lekko. - Jestem dzisiaj w lepszym humorze i mam nadzieje, że żadni blondyni nie zepsują mi dzisiaj dnia. Jak tak na to spojrzeć to ta dwójka jest siebie warta. Ino to jakaś kompletna idiotka, która daje się zmanipulować, a ten jak mu tam... Naruto to totalny palant i babiarz. Chociaż z drugiej strony ona jest całkiem urocza, a on sympatyczny i zabawny... Co ja gadam! Nie ma żadnej drugiej strony! - Skarciłam się za jakieś głupie wywody i zaczęłam myć zęby. Po skończonej porannej toalecie wzięłam swój szkolny mundurek, ubrałam go, wzięłam torbę i zeszłam na dół.
   - Ohayo Hinata. - Odezwała się kobieta z kuchni. Odwróciłam się do niej. Była to matka Neji'ego, lekko się do niej uśmiechnęłam i grzecznie odpowiedziałam.
   - Ohayo obasan (ciociu). 
   - Wcześnie wstałaś. 
   - A jakoś tak wyszło. - Powiedziałam wymijająco i poszłam w jej stronę.
   - Neji też zaraz powinien zejść na dół, a w tym czasie może byś się czegoś napiła? - Zapytała z uśmiechem.
   - Nie dziękuje. - W tym samym momencie do pomieszczenia wszedł jeszcze zaspany i rozczochrany brązowowłosy mający na sobie tylko piżamę . 
   - Ohayo okasan. - Powiedział sennie do kobiety i spojrzał na mnie. - Hinata-sama... Tak wcześnie na nogach? - Mrugnął parę razy i ziewnął zasłaniając usta dłonią. - Nie spodziewałem się... - Podszedł do lodówki, wyjął z niej jakiś sok, później podszedł do szafki skąd wyjął szklankę i nalał do środka. - Wczoraj wcześnie poszłaś spać. - Zaczął.
   - Tak... zmęczyłam się tą szkołą. - Zaśmiałam się sztucznie, ponieważ to wcale nie ona mnie tak bardzo zmęczyła.
   - I jak ci się podoba w nowej szkole? - Zapytała kobieta. 
   - Jest całkiem fajnie... Poznałam już pięć osób...
   - Kogo? może też znam. - Powiedział wesoło białooki i zaczął pić swój sok.
   - No to tak... pierwszą osobą jaką poznałam jest Naruto... Namikaze... później... - Nie zdążyłam dokończyć, ponieważ mój kuzyn w tym samym momencie wypluł sok, który właśnie zamierzał połknąć. 
   - Proszę cię... Jak zwykle on... uwierz mi na gorszą klasę nie mogłaś trafić. - Pokręcił z dezaprobatą głową. - Lepiej się do niego nie zbliżaj. To największy kobieciarz jakiego w życiu widziałem. Jeśli chcesz spokoju to najlepiej całkowicie go zignoruj. - Zdziwiłam się wypowiedzią kuzyna, ale w gruncie rzeczy miał całkowitą racje, ponieważ Naruto naprawdę był kobieciarzem. - Na razie powiedziałaś tą kanalię, a kogo jeszcze tam poznałaś?
   - Hmmm... Sakure ... ale nazwiska nie pamiętam. - Powiedziałam spokojnie, ale brązowowłosy i przy tej osobie nie darował sobie komentarza.
   - Sakura Haruno. Strasznie wredna osoba, która wyżywa się na każdym, kto wejdzie jej w drogę. - Powiedział to, a przed moimi oczami stanął obraz z wczorajszego dnia, kiedy to ta różowo włosa wariatka uderzyła Naruto tylko dlatego, że się przedstawił.
   - Sasuke...Uchina... Czy jakoś tak.
   - Uchiha Sasuke powiadasz... jakie wywarł na tobie wrażenie?
   - Wydaje się być miły... 
   - Masz całkowitą racje. Tylko wydaje się być miły. Jest wstanie w jednej chwili zmienić swoje zachowanie diametralnie, jak to powiedzieć... jest po prostu dziwny i zamknięty w sobie. Chyba jego jedynym przyjacielem jest ten blondyn, ale w sumie są siebie warci. - Zdziwiło mnie, że Neji wie dużo na temat tych ludzi, a w życiu bym nie pomyślała, że Sasuke może być kimś takim...
   - I na koniec Ino Yamanaka i Kiba... jakiś tam.
   - Więc poznałaś jeszcze lalkę barbie i tego pchlarza... No to ciekawi ludzie się ciebie uczepili... - Zakończył swoją wypowiedź i skierował się do wyjścia z kuchni. - Szczerze życzę ci z nimi powodzenia. - Dodał na odchodne i zniknął za drzwiami. - Coś musiało być na rzeczy, skoro Neji wiedział dużo na ich temat... Na sto procent wiedział nawet więcej, ale nie mówił.
   - Nie przejmuj się Hinatko. Neji jest przewrażliwiony. Na przykład Ino to dobra dziewczyna, zawsze uśmiechnięta i radosna. Codziennie po szkole pomaga rodzicom w kwiaciarni, jest uczynna i miła. Naruto też wcale nie jest taki zły jak opisał go mój syn. - Zaśmiała się pod nosem. - Opisuje go tak, ponieważ kiedyś dawno temu przyjaźnili się, a później coś się stało i pokłócili się na dobre. Z Sakurą może mieć racje. jest wybuchowa, ale jak chce to potrafi być także urocza. - To co mówiła kobieta brzmiało mniej wiarygodnie, ale nie chciałam jej przerywać. - No nic. Nie będę cię zanudzać i tak już pora do szkoły. Tu macie swoje obento (Tradycyjne japońskie drugie śniadanie) a ja wychodzę do pracy. Do zobaczenia. - Powiedziała i wyszła z pokoju. 

------------------------------------------------------------------------------------

No to na tym na razie koniec. Mam nadzieję, że się podobało, choć wiem że było dość nudne, ale w następnym rozdziale myślę, że będzie ciekawiej. Pozdrawiam ;)

6 komentarzy:

  1. Mnie się podobało. Wprowadzenie zawsze musi być dłuższe do akcji ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi również się podobało. Wiadomo że na początku mało się dzieję... ale mam nadzieję że zacznie się rozkręcać z każdym kolejnym rozdziale.
    Również mam nadzieję że z czasem rozdziały będą coraz dłuższe.

    Pozdrawiam i życze weny oraz czekam na pojawienie się szybko następnego rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
  3. W sumie to nie mam zastrzeżeń, Nie.. no może jedno. Zwroty typu: cię, ty, ciebie piszemy z małej litery. Z dużej tylko w listach, e mailach, itp.
    Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedys Cie znajde ;) Hue hue, a jak tam Ty u mnie, co? :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Blogosfera jest pełna wspaniałych ludzi. Zapewne jesteś jednym z nich. Może chciałbyś opowiedzieć coś o sobie? A może chcesz, aby przeprowadzono z Tobą wywiad? Tak? To świetnie trafiłeś. Wywiady z autorami blogów mangi i anime to blog stworzony z myślą o Tobie! Możesz zgłosić się do jednej z autorek bloga, a potem odpowiedzieć na kilka ciekawych pytań. Nie czekaj - zgłoś się już teraz!

    Zapraszam!
    Wywiady z autorami blogów mangi i anime

    OdpowiedzUsuń