wtorek, 2 grudnia 2014

Historia 1




Z łez mostem zwodzonym cierpliwie idę
w krąg doskonałości czeka za rogiem
w ciekawej wędrówce czeka mnie szczęście
 
może też nadzieja



Stanęłam na peronie i zobaczyłam jak wielka i ciężka maszyna zaczyna powoli toczyć się po szerokich torach. Poczułam mocne ukłucie w brzuchu. To było okropne, miałam zrezygnować z dotychczasowego życia jako "księżniczka" i zostać normalną, tylko i wyłącznie normalną mieszkanką "Konohy". Wzięłam głęboki oddech... byłam tak zestresowana, że ledwo mogłam się ruszać. Wreszcie pociąg dowlekł się na swoje miejsce, a drzwi się otworzyły. Przełknęłam głośno ślinę, wzięłam swoją walizkę w prawą rękę i za gromadą ludzi weszłam jako ostatnia do środka. Rozejrzałam się po wagonie i na prawie samym końcu zobaczyłam wolne miejsca, więc zaczęłam powoli i z gracją iść w ich stronę. Idąc starałam się nie patrzeć na  poplamioną  podłogę, i to był mój najgorszy błąd, potknęłam się o czyjąś walizkę, albo torbę... w sumie to wszystko jedno, ważne jest to, że jakiś idiota nie postawił swojego głupiego bagażu w wyznaczonym do tego miejscu, co spowodowało, że JA! Hinata Hyuga przewróciłam się na tę wstrętną podłogę. W tłumie usłyszałam chichoty co mnie tak okropnie zdenerwowało, że już chciałam zrobić raban na cały przedział.
   - Nic Ci nie jest? - Usłyszałam czyjś głos. Popatrzyłam w górę i jedyne co zobaczyłam to bardzo wyraźnie niebieskie tęczówki. Zjechałam wzrokiem niżej, podawał mi dłoń, zawahałam się, ale on wtedy obdarował mnie takim... radosnym, słonecznym i pokrzepiającym uśmiechem, że moja ręka sama poszybowała w jego kierunku. Byłam za to na siebie zła, ponieważ uważałam, że nie jest godny tego, aby mnie dotykać. Podczas wahania się zdążyłam dobrze się mu przyjrzeć. Młodzieńcze rysy twarzy, na policzkach miał jakieś dziwne blizny przypominające wąsy kota, niedbale ułożone włosy w odcieniu słonecznego blondu... ubrany był w czarne rurki, czarną luźną odpiętą do połowy bluzę z kapturem, a pod nią zwykłą białą koszulkę. Chwycił mnie za dłoń i pomógł wstać.
   - Dziękuje - Powiedziałam sucho i ponownie chwyciłam mój bagaż. Szczerze to wcale nie miałam ochoty Mu dziękować, ale tak nakazuje mi moje dobre wychowanie. Już chciałam odejść, ale usłyszałam jego głos. Odwróciłam się i zobaczyłam jego zmieszaną minę. Złapał się za kark i popatrzył prosto na mnie.
   - Przepraszam. - Powiedział krótko, a ja kompletnie nie wiedziałam o co mu chodzi.
    - Za co? - Zapytałam zdziwiona. Przyjrzałam się mu uważnie jego mina robiła się coraz bardziej zakłopotana, a na jego policzkach pojawiły się rumieńce, które nie ukrywam trochę mi pochlebiły i poprawiły nastrój, przecież jestem taka wspaniała.
   - Bo chodzi o to, że to. - Wskazał palcem na plecak. - Należy do mnie. - Zarumienił się mocniej, a ja nareszcie wiedziałam za co przeprasza.
   - Nic nie szkodzi. - Odpowiedziałam wymijająco, ukłoniłam się delikatnie samą głową i odeszłam do wyznaczonego wcześniej prze zemnie miejsca na końcu przedziału.

☻☺☻


Minęło kilka godzin, pociąg coraz bardziej zagłębiał się w jakiś totalnych odludziach. Prawie cały przedział był teraz pusty, tylko kilka osób siedziało dalej na swoich miejscach. Było nas tam góra dziesięciu, a na kolejnych stacjach zaczęły wychodzić kolejne osoby. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam tylko już trzy, łącznie ze mną cztery osoby, a jedną z nich był ten ... blondyn. Ciekawe... - Pomyślałam - Może jedzie tam gdzie ja? - Oparłam łokieć na podłokietniku i ponownie spojrzałam w kierunku chłopaka, ale już go tam nie było. Westchnęłam i zaczęłam bacznie przyglądać się krajobrazowi za oknem. Można by powiedzieć nawet, że odpłynęłam... Było mi smutno i czułam się samotna... i na sto procent nie było to objawem jakiejś głupiej choroby, która spowodowała mój wyjazd z Tokio. oparłam głowę o szybę i przymknęłam powieki... powoli zaczęłam pogrążać się w swojej ciemności, która i tak była już dla mnie codziennością, kiedy nagle ktoś wrył się z butami, a konkretnie kolorem "żółtym" w moją nieskazitelną czerń, a ja pod wpływem tego żarzącego się koloru odskoczyłam do tyłu co spowodowało mocne uderzenie głową w tył oparcia. Syknęłam z bólu, złapałam się za głowę i popatrzyłam na sprawce najmocniejszym i najbardziej odstraszającym wzrokiem jakim znałam "wzrokiem mordercy".
    - Jejku przepraszam Cię najmocniej... - Powiedział zatroskany blondyn. Zrobiłam naburmuszoną minę, ale on na to nie zwrócił uwagi tylko usiadł obok mnie. - Bardzo boli? - Zapytał jakby smutny. Nie bardzo wiedziałam co mu odpowiedzieć... chyba widział... to niby czemu mam mu mówić czy boli...
   - Tak. - Odpowiedziałam bez ogródek pocierając bolące miejsce. - Potrzebujesz czegoś? - Popatrzyłam na niego, i znowu zobaczyłam ten rumień na policzkach...
   - N-nie... T-to znaczy tak... - Jąkał się co bardzo mnie zdenerwowało. - Bo chodzi o to, że jesteśmy sami w przedziale a mi się strasznie zaczęło nudzić, więc pomyślałem, że zagadam... - Patrzyłam na niego zdziwionymi oczami, a gdy dokończył swoją wypowiedź to zebrało mi się na psychopatyczny napad śmiechu, który oczywiście powstrzymałam. On... zwykły ziemianin chciał by pogadać ZEMNĄ ?? Kurcze, odprawić go będzie niegrzecznie a w dodatku trochę zaczyna mi się nudzić. - Pomyślałam. Przed wyjazdem mama powiedziała mi, że mam być dla wszystkich miła, oczywiście bez wyjątku.
    - Skoro i tak zaczyna mi się nudzić, to nie mam nic przeciwko, abyś do mnie zagadnął... - Odpowiedziałam sztywno, a na twarzy chłopaka zagościł ten... uśmiech... rażący w oczy swoim wręcz "niebiańskim" białym światłem.
   - Masz ciekawy sposób mówienia... - Zaśmiał się. - Taki... jakby to powiedzieć... nietutejszy? hehe. - Zaśmiał się ponownie.
   - Nie rozumiem z czego się śmiejesz... - Popatrzyłam na niego z wyższością, ale on tylko lekko się uśmiechnął.
   - Dokąd jedziesz? - Zapytał spokojnie.
    - Zapewne na ostatnią stacje... - Odpowiedziałam sarkastycznie i bacznie obserwowałam jego minę, spodziewałam się jakiś zmian, ale on pozostał niewzruszony.
   - Ja wysiadam jedną stacje przed "Konohą".
    - Aha. - Powiedziałam krótko i zwięźle. - To chyba powinieneś się już zbierać. - Wskazałam palcem za okno. Pociąg wjeżdżał właśnie na stacje.
    - Masz całkowitą racje. - Wyszczerzył się - To ja idę i żegnam panią... może się kiedyś jeszcze spotkamy. - Uśmiechnął się szarmancko i poszedł po swój bagaż. Pociąg zatrzymał się, drzwi się otworzyły, a on wysiadł pozostawiając mnie samą. Samą ze swoimi czarnymi i melancholijnymi myślami.
------------------------------------------------------------------------
No i jest pierwszy rozdział xD Może nie jest jakoś specjalnie ciekawy, ale co z tego. Piszę bo lubię, a jak komuś nie odpowiada mój sposób pisania to nie zmuszam do czytania :) Wiem, że rozdział jest krótki, ale następne są dłuższe. =^.^=

6 komentarzy:

  1. Oj tam nie przejmuj się :D To znaczy... xP heh no ten fajnie piszesz lepi niż jo wiśniok z czarnodupia ^^ Sama zresztą kiedyś pod postem na twoim drugim blogu napisałaś "dziwny blog Jagody" ;)

    No dobra co do rozdziału. Hinatka jedzie pociągiem ... przysypia... a tu nagle ktoś przerywaj jej pustkę jak to napisałaś " kiedy nagle ktoś wrył się z butami, a konkretnie kolorem "żółtym" w moją nieskazitelną czerń, a ja pod wpływem tego żarzącego się koloru odskoczyłam do tyłu co spowodowało mocne uderzenie głową w tył oparcia." jak mam rozumieć kolor żółty? Chodzi o to, że już go zobaczyła i określiła jaki kolor do niego pasuje czy jego barwa głosu sprawiła, że kiedy miała zamknięte oczy i widziała czerń to nagle pojawiła się żółta plama? Bo trochę się pogubiłam :P

    Aha mam pytanie, które zadałam ci na blogu, którego już nie masz... Mogła byś mi zrobić szablon na mój blog?? BŁAGAM!! Chodzę i proszę a ty tylko cały czas "Nie chce mi się, nie mam czasu, pomysłu itp. tej całej Rudej czy jak jej tam zrobiłaś, a ona nawet na nim nie pisze. ;( Noooo proszę bądź dobra kumpela :D

    Nie no nie naciskam :) Pozdrawiam i życzę wenyyyy i jeszcze raz weny :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jagoda nie mam czasu na serio ;( ale obiecuje, że następny jaki zrobie bę dzie dla cb :* A co do pytania o ten kolor żółty to raczej chodzi o tą twoją pierwszą obcje heh pozdrawiam

      Usuń
  2. Heh, ten tekst na koniec: "Piszę bo lubię, a jak komuś nie odpowiada mój sposób pisania to nie zmuszam do czytania", to ewidentnie do mnie, nie?
    Wyrażę zatem opinię odnośnie tej informacji. Moim zdaniem nic ona nie wnosi, bo nie jesteś w stanie zmusić kogoś do czytania tego, choćbyś chciała.
    I fajnie, że lubisz pisać.
    Ostatnio po prostu założyłem, by postawić na szczerość, wierząc w twoją chęć jak najlepszego pisania, ale najwyraźniej tobie radość sprawia pisanie samo w sobie. Your choice.
    Ja natomiast znowu podzielę się moją opinią, ok?
    Moim zdaniem ten rozdział jest lepszy od poprzedniego. Hinata wydaje się w nim trochę normalniejsza - w poprzednim rozdziale wydawała się rozpuszczoną, pustą laską, a w tym okazało się, że jednak trochę etyki liznęła, że tak to napiszę...
    Hyūga rozbawiła mnie w tym rozdziale swoimi myślami, a dokładniej tym o przewracaniu się. No jasne, bo arystokratce nigdy się do nie zdarza. Dobrze, że potem wspomniała o tej wstrętnej podłodze, można więc założyć, że większą irytację wywołał fakt zetknięcia się z tym syfem i bezguściem, niż czynność wywrócenia się. I jest ok, nic do tego nie mam. Jak napisałem wcześniej, rozbawiło mnie to.

    Wiesz, ja tam herb mam i "dobre" pochodzenie ( i co mi z tego, skoro za to nie nagradzają, a na lekcjach tyle razy musiałem słuchać, jaka to szlachta zła była), ale nie grupuję ludzi na dobrze i źle urodzonych.
    Moimi głównymi kryteriami oceny człowieka są: inteligencja i zachowanie. Cenię sobie osoby mądre, inteligentne, szczere i panujące nad sobą.

    Ah, i jeszcze wracając do rozdziału:
    Napiszesz kiedyś, jakie to czarne i melancholijne myśli nawiedzają głowę Hyūgi i niepokoją jej duszę i serce?
    Znaczy się... wiem, że jej myśli to coś w stylu:
    "przegrałam życie, jadę do dziury zabitej dechami, gdzie cywilizacja najprawdopodobniej nie dotarła" (taki skrót myślowy) - bo o tym, że ona nie chce się tam znaleźć i o części jej emocji opowiedziałaś.
    Po prostu ciekawi mnie, czy potrafiłabyś to rozwinąć w taki sposób, by czytelnik mógł zacząć z nią sympatyzować, a przede wszystkim - dostrzegł jej wrażliwą duszę.

    Pozdrawiam

    PS. Wiem, że to już w ogóle nie powiązane z twoim blogiem, ale napiszę. Kupiłem dzisiaj mangę "Are you Alice" i spodobała mi się. To jest tak nienormalne, że aż fajne.

    OdpowiedzUsuń
  3. To się narobiło... już na wstępie pragnę cię bardzo przeprosić za to, że odniosłeś wrażenie, że.te.slowa.byly ewidentnie kierowane w twoją.stronę. Napisałam to, ponieważ ktoś. Kogo nie znam z nazwy i wgl. Sprawił mi bardzo wielką.przykrość wypowiadając.się.na.temat wcześniejszego rozdziału, pod.wcześniejszym twoim komentarzem odnosilam się.do ciebie ;).

    Co do szlachty, to ja także mam herb. Z dwóch stron. W.sęsie.od ojca i matki. Nie czuję z tego powodu wyższości, ani żadnych pecjalnych uczuć, więc uważam ten drobny szczegół za mało ważny.

    Dziękuje za.twój komentarz, za to, że w ogólę tu zajżałeś, jeszcze raz przepraszam za to wczesniej i za błędy. Pisalam na telefonie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepraszam, że w tym miejscu, jednak chciałabym zaprosić na nowy odcinek "bezcennej". Wybacz, że robię to na stronie głównej, ale nie znalazłam innego, przeznaczonego na to miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj sis. Przeczytałam i to i tamto, ale nie urzekła mnie ta historia. :P Wiem, to jest początek, a ja czytałam już gorsze opowiadania (w sensie pomysłów, pisma) Tak wiec głowy nie urywam i w miarę ochoty zajrzę co w tym piszczy. Bo wiesz, ze nie lubię żółtego patafiana z TV :P
    Co do niektórych kwestii musiałabym się przyczepić, bo za dużo piszesz - ja najlepsza, ja najwspanialsza. Powinnaś używać mniej samo zalet w jednym zdaniu by moc je wykorzystać w innym i nie było by takich powtórzeń.
    Buziaki :D

    PS. Chciałam coś jeszcze napisać, ale patrzę na herbatę, a raczej pustawy kubek, że niestety nie pamiętam o co chodziło... Szok. Mmm chyba o jej chorobie zwaną dalej Nerwicą. Nic nie widzę w tej nerwicy, i jakoś mi tu nie pasuje. Ale się okażę czy masz dobry plan.

    OdpowiedzUsuń